Partnerstwo Wschodnie, wspólna inicjatywa Polski i Szwecji, które powołano do życia w 2009 roku to szansa dla wschodnich sąsiadów UE. Ale tylko od nich zależy czy z niej skorzystają. Nikt ich nie zmusi, jeśli same nie będą chciały przeprowadzić niezbędnych reform i poprawić los swojego kraju. To główne przesłanie przemówienia Radosława Sikorskiego, szefa polskiej dyplomacji z konferencji Eastern Partnership Conference poprzedzającej szczyt Partnerstwa Wschodniego w Warszawie
Oceniając dotychczasowe osiągnięcia PW Sikorski zwrócił przede wszystkim uwagę na kończące się negocjacje w sprawie DCFTA z Ukrainą i ułatwienia w kwestiach wizowych, które objęły kilka innych krajów Partnerstwa. Zdaniem ministra, Partnerstwo Wschodnie ma konsekwencje dużo szersze niż tylko rozwiązania w kwestiach ekonomicznych i wizowych. „Chociaż Partnerstwo Wschodnie nie jest projektem geostrategicznym, to jego konsekwencje będą miały geopolityczne znaczenie” – mówił szef polskiego MSZ. Wystarczy wymienić najbardziej przekonujący przykład. Zdaniem Radosława Sikorskiego, bez PW Unia Europejska w tej chwili zajmowałaby się tylko i wyłącznie kryzysem strefy euro oraz południowym wymiarem Polityki Sąsiedztwa. Jakkolwiek uzasadnione aktualnymi wydarzeniami, takie podejście mogłoby przynieść Europie nieodwracalne szkody. „Unia powinna grać tam, gdzie ma najwięcej atutów” – przekonywał Sikorski mając na myśli kraje Partnerstwa.
Minister spraw zagranicznych przestrzegł również obecnych na konferencji gości z państw PW, by w żadnym momencie nie spoczywali na laurach i ciągle dążyli do wprowadzania europejskich standardów w dziedzinie prawodawstwa, polityki i działania społeczeństwa obywatelskiego.